Ponoć polskie wesela to ewenement na skalę światową - a polskie wiejskie wesela nie mają sobie równych. Jeśli nawet tak się składa, że oboje nowożeńców pochodzi z miasta, nie przeszkadza to zabawić się formą i zorganizować sielankowe wesele w wiejskim stylu. I, żeby była jasność – wiejskie wesele to niekoniecznie potańcówka w remizie (chociaż, w sumie, czemu nie – na pewno będzie ekscentrycznie, a wrażenia będą niezapomniane). W rzeczywistości na styl wiejskiego wesela składa się pewna doza luzu, swobody i sielanki, o jakiej można tylko pomarzyć, organizując imprezę w wystawnym hotelu, gdzie kelnerzy w sztywnych kołnierzykach będą krążyć po sali, rozdając eleganckie drinki. Różnica pomiędzy weselem „wiejskim” a „niewiejskim” jest mniej więcej taka, jak pomiędzy wakacjami, gdzie wynajmujemy z przyjaciółmi domek nad jeziorem, a snobistycznym wyjazdem do eleganckiego spa. Jedno i drugie ma swój urok, z tym że to „jedno” nie wymaga od nas zachowania sztywnej etykiety. Miejcie też na uwadze, że na weselu oprócz was będą obecni również wasi goście, którzy powinni dobrze się bawić, a nie głowić, który widelczyk będzie odpowiedni do homara.

 

Jakie więc elementy składają się na wrażenie wiejskiej sielanki?

 

Po pierwsze, spójność stylu, począwszy od samej ceremonii ślubnej. Jeśli chcecie trzymać się swobodnego, sielankowego stylu, ślub w wystawnej katedrze nie będzie najlepszym początkiem. Znacznie lepiej w ten schemat wpisze się mały, najlepiej drewniany, a koniecznie stary kościółek. Co więcej, jeśli nie macie zamiaru zaprosić 300 gości, mały kościół ma jeszcze ta przewagę, że nawet przy niewielkiej liczbie gości będzie pełny.

 

Po drugie, szczegóły, a więc wystrój i kwiaty. Zarówno kościół, jak i sala weselna powinny być przystrojone w swobodnym, casualowym i sielskim stylu – żadnych orchidei, egzotyki i innych wynalazków. Znacznie lepiej sprawdza się polskie kwiaty, nawet polne, a także... niewielkie krzaczki z owocami – nie macie pojęcia, jak pięknie potrafią wyglądać owocujące krzaczki borówek albo pnących truskawek. Z tego typu roślinkami doskonale łączą się motywy recyklingowo – vintage. Nowe życie podarowane starej konewce lub dzbankowi na mleko, nie wspominając już o starych walizkach, babcinych serwetach czy bibelotach będzie stanowić idealne tło dla sielskich kwiatków.

 

Po trzecie – wasz styl, a więc kreacje, fryzury i makijaż. Jeśli decydujecie się na wiejska sielankę, panna młoda nie powinna wyglądać, jakby urwała się a okładki Vouge'a. Postawcie raczej na prostotę, lekkość, zwiewne materiały i koronki. Podobnie, makijaż powinien być w stylu możliwie naturalnym – najlepszy będzie typu „nude” - udający, że go wcale nie ma, a jednak robiący swoje :) Postawcie na naturalne barwy, beże, brązy, delikatne odcienie. Mocny tapir i pancerna fryzura a' la hrabina odpadają.

 

Po czwarte – sielskie menu, czyli... oczywiście, że szynka parmeńska i sushi ;) A tak serio serio - fakt, że wesele jest „wiejskie” nie oznacza, ze na stołach nie może być wystawnych potraw. Wręcz przeciwnie, warto postawić na staropolską kuchnię i nie dać sobie wmówić, że jej esencją jest schaboszczak z kapuchą – to raczej PRL. Na staropolskich stołach królowały różnego rodzaju ryby, drób, jeśli czerwone mięso – to pieczone, chętnie stylizowane na dziczyznę. Zupą nie musi być nieśmiertelny rosół – doskonale sprawdzi się żurek z jajkiem, a jeśli jeszcze będzie podany w chlebku – no to już całkiem poezja.